niedziela, 24 maja 2015

Bazgrołki na ocenę

     Witam. Nie było mnie na blogu prawie przez tydzień (!) i muszę jak najprędzej nadrobić zaległości. Nieobecność spowodowana była zniechęceniem do całego przedsięwzięcia jakim jest dokumentowanie swoich prac i opisywanie ich, ale spostrzegłszy, że mam ponad 190 wyświetleń, jakoś się zmotywowałam i oto umieszczam kolejny (mam nadzieję, iż wyczekiwany) post.  Zawsze w życiu człowieka jest taki moment, w którym jest zmuszany do robienia czegoś, na co nie zawsze ma ochotę - czasami to zadanie domowe, innym razem praca plastyczna. Ja jednak, aby nie użalać się nad męczącym życiem ucznia, zamieszczam te rysunki, przy których nawet się nie zmęczyłam, a otrzymałam duuużo satysfakcji i zadowolenia z siebie. Trzymajcie się krzeseł, bo ta lawina obrazków może Was przytłoczyć:)
    Na lekcji plastyki dostaliśmy do przeczytania, taki oto wierszyk:

 "Moje oczy są jak dwa dołki, w których rośnie zielona trawa.
  Moje usta są jak czereśnie.
  Mój nos jest jak pochyła droga.
  Moje włosy są jak brązowe jak drzewo długie do ziemi,
  Moje ramiona obrastają w kwiaty, siadają na nich motyle.
  Moje dłonie są jak odnóża ośmiornicy otoczone listkami.
  Moje ciało jest zielone."
  
   Moją pierwszą reakcją była głośna salwa śmiechu - mamy stworzyć jakąś zieloną ośmiornicę mutanta porośniętą kwiatkami z dołkami pełnymi ziemi zamiast oczu??? Posiedziałam bez ruchu chichocząc jeszcze dobre kilka minut zanim zabrałam się do pracy. Niestety, nie zdołałam skończyć rysunku w szkole i zmuszona byłam dokończyć go w domu jak wszystkie pozostałe... Ech. Ale przynajmniej efekt (wydaje mi się) godny kilku godzin pracy - a jak Wy sądzicie?
 
   
    A teraz punkt programu - mój młodszy brat, Bruno, także miał za zadanie narysować postać przedstawioną w wierszu. Mnie bardzo podoba się jego praca, a w szczególności te kwiatki pod pachami naszej zielonej kreatury, hi, hi.
 
 
      Ostatnio na plastyce przerabiamy wiele inspirujących tematów - jednym z nich było ukazanie po dwóch stronach kartki A4 uczuć negatywnych, a także tych pozytywnych. Oczywiście zaczęłam od tych pierwszych, było mi jakoś łatwiej. Postanowiłam używać mocnych i stanowczych linii powstałych od silnego przyciskania ołówka do kartki, tak jak wtedy, gdy jestem wściekła, smutna lub zdesperowana. Nie miałam pomysłu na wypełnienie całej połówki strony, więc spytałam Panią o to, czy nie mogłabym skrócić jej o 1/3. Udało się. Pod koniec lekcji praca była gotowa - a tak właściwie, to jej połowa.
 
   


   
        Po ukończeniu spostrzegłam, że "dzieło" ma głębsze znaczenie niż początkowo mi się wydawało - każdy przedmiot, czy osoba na nim przedstawiona jest metaforą. Chłopak z uniesionymi jak płomień włosami to ogień gniewu, dlatego tuż za nim z nozdrzy wściekłej postaci bucha dym. Jeśli lepiej się przyjrzycie, zauważycie, iż brwi tego mężczyzny powstały z błyskawic. Wielkooki pan z tyłu, ze zmarszczonym czołem roni łzy gniewu oraz bezsilności, a pękająca obok maska, ukazuje ludzką fałszywość lub maskę tajemnicy (zależy, jak kto na to spojrzy). Miecz zbrukany krwią symbolizuje jej przelew podczas wojen, spowodowanych właśnie tą bezsensowną złością i niezgodą. To samo z pistoletem poniżej. Maska Makbeta - rozpacz, jezioro krwi i dynamit - walka, noc - morderstwo, milczący rycerz - tajemnica, pękająca lina - zerwane więzy ludzkie, płaszcz - osłona kłamstwa.  Kość (kość niezgody lub jabłko niezgody) rzucone przez Eris - Discordię, boginię, którą przedstawiłam z elfimi uszami (więcej informacji o Eris znajdziecie tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Eris). Ileż to ukrytych znaczeń skrywała mój niepozorny karteluszek? Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że stworzyłam coś takiego...
      Ale to była dopiero połowa:( Nie byłabym sobą, gdybym nie kończyła pracy w domu i tak samo było tym razem. Pozytywne uczucia postanowiłam przedstawić w żywych kolorach, delikatnie prowadząc linie. Całość miała prezentować się harmonijnie i być przeciwieństwem drugiej strony.Ta połówka nie skrywa w sobie ani krzty tajemniczości, niestety.



     
      Na szczęście na lekcjach języka polskiego, także możemy pokazać swoją kreatywność - po omówieniu wiersza Adama Mickiewicza "Pani Twardowska" polonistka zleciła nam zrobienie komiksu na podstawie tej znanej ballady. Moją głowę wypełnił cały ogrom pomysłów na to, co mogłabym narysować, ale w końcu, po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw, zdecydowałam się na wersję, którą zamieszczam poniżej. Aby wszystkie dymki były czytelne, są też zbliżenia na poszczególne okienka komiksu, więc mam nadzieję, że nie będzie żadnych trudności z przeczytaniem.









       To już wszystko na dziś. Tym razem zamiast brulionowych bazgrołków, bazgrołki na ocenę:) Mam nadzieję, że ucieszyła Was taka miła odmiana. Jeśli tak, zostawcie komentarz poniżej. Życzę miłej końcówki weekendu i.. Żegnam.
~Kinga Fritz

4 komentarze:

  1. W końcu zobaczyłam ten komiks :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem to, co narysował Bruno, to prawdziwa sztuka. Jestem pełna podziwu. Kinga rośnie Ci tam artysta :) !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, kto tam wie. Może rzeczywiście z Brunia będzie nowy Picasso :)

      Usuń
  3. Na prawdę najładniejsza praca jeśli chodzi o balladę Pani Twardowska :o

    OdpowiedzUsuń